Smutkiem karmiłem się przez wiele lat.
Był dla mnie chlebem powszednim. Gdy boli, to znaczy, że żyjesz. Nie starasz się zapomnieć o wszystkich złych rzeczach, które Cię spotkały, których doświadczyłeś przez swoją głupotę lub zazdrość innych. To nie ma znaczenia.
Nienaturalność, rzadkość, szybko zamienia się w rutynę i codzienność.
Przełykam gorzkie łzy żalu do siebie, że nie byłem na tyle odważny, by coś zmienić w swoim życiu zawczasu.
Pod skórą czuję motyle. Unoszą moje zmęczone powieki.
Każą żyć, każą czerpać z życia. Uśmiechają się za mnie.
Zwykła marionetka w rękach losu. Chwiejność przy naporze wiatru. Połamane drzewa, zabite marzenia, brudne chmury płaczące na mój widok i nieżywy ja.
Bo ja to wszystko, a nic znaczy więcej niż ja.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz